Bliźnięta · Mama

Nie karmiłam bliźniąt piersią – jestem gorszą matką ?

karmienie bliźniąt piersią

Karmienie bliźniąt piersią. Dzielę się z Wami moją historią.

Zacznę ten wpis od konkretów. Uważam, że nie ma co tu „owijać w bawełnę”.

Nie karmiłam synów piersią. Próbowałam, starałam się, ale szybko poległam. Nie dałam rady. Po prostu mnie to przerosło. Początkowo poczucie porażki było duże. Na tyle duże, aby w pierwszych chwilach macierzyństwa uznać samą siebie za złą matkę. Bo co ze mnie za matka, która nie ma pokarmu i płacze z bólu, kiedy dziecko ssie jej pierś. Planowałam karmić jednocześnie Jasia i Antosia, a jednak rzeczywistość okazała się trudniejsza niż jest to opisywane w poradnikach, czy pokazywane w TV.

Wiedziałam, że nie będzie lekko…

Promocja naturalnego karmienia w ostatnich latach przybrała na sile. Mówi się o tym wiele w mediach, organizuje się co chwila kampanie społeczne. I SŁUSZNIE! Sama uważam, że mleko matki to największy skarb jaki można dziecku podarować. Będąc w ciąży planowałam karmić piersią, chciałam i wiedziałam, że tak będzie najlepiej. Liczyłam się z tym, że jednoczesne przystawianie synów do piersi łatwe nie będzie, ale dojdziemy z czasem do perfekcji. Czytałam wiele o metodach przystawiania dzieci do matczynego cyca. Oglądałam filmiki na YouTube pokazujące jak radzą sobie inne matki bliźniąt. Miałam nadzieję, że w szpitalu po urodzeniu dzieci znajdzie się ktoś, kto mi pomoże, pokaże już w praktyce jak powinnam to robić. Nic bardziej mylnego. Planowałam, nastawiałam się na sukces laktacyjny (przed porodem z piersi siara ciekła ciurkiem).

Trzeba poczekać….

Po cesarce żaden nawał pokarmu się nie pojawił. Praktycznie to nie było nic. Mówiły mi położne, że trzeba odczekać, uzbroić się w cierpliwość, a pokarm się pojawi. W szpitalu przynoszono mi synów do karmienia naprzemiennie. Ja szczęśliwa mamusia nie spodziewałam się, że karmienie będzie tak wyglądało. Dzieci nie potrafiły zassać piersi. Jeśli już się udało to płakały, bo nic nie leciało. One zdenerwowane, ja zdenerwowana, choć tłumaczyłam sobie, że początki mogą być ciężkie. Po pierwszym dniu i nocy prób naturalnego karmienia efekt był następujący – odgryziony kawałek sutka. Druga pierś krwawiąca. Polecenie od położnych następujące-nałożyć silikonowe nakładki na piersi i próbować dalej.

Wiem, że każda kobieta jest inna. Każda z nas ma inną wytrzymałość na ból, ale tego przeszywającego uczucia nie zapomnę nigdy. Sądziłam, że moja odporność na ból fizyczny jest dość wysoka, ale po porodzie zmieniłam zdanie. Pomimo tego nadal przystawiałam synów do piersi, dokarmiając w razie potrzeby moich głodomorków gotową mieszanką. Nie było innego wyjścia.

Muszę, też wspomnieć o fakcie, że od początku chłopcy pili dużo, bo po 50 ml na karmienie każdy. Logiczne, że z chęcią popijali z butli, skoro bez problemu mleczko leciało, bez większego wysiłku dostawiali to czego im brakowało.

„Nie ma Pani pokarmu? Gdyby Pani chciała karmić to by Pani karmiła”.

albo

„Proszę się jeszcze bardziej postarać”.

To dwa zdania, które utkwiły mi w pamięci, ponieważ wzbudziły we mnie ogromne poczucie winy. Zdania, które usłyszałam od położnych przy wyjściu z synami ze szpitala.  O zaniku pokarmu pod wpływem depresji poporodowej nie ma mowy. Czułam się szczęśliwą mamą, która nadzwyczaj dobrze od samego początku wiedziała jak ma się chłopcami zajmować. Myślałam sobie, że stres związany z samym pobytem w szpitalu mógł wpłynąć na chwilowy brak pokarmu, ponieważ o warunkach w sali poporodowej i nastawieniu niektórych Pań położnych można by było stworzyć osobny wpis. W skrócie, po powrocie do domu niewiele się zmieniło. Przystawianie do piersi przeplatało się z podawaniem butelki.

Nie jestem gorsza od innych….

Po dwóch tygodniach zrozumiałam, że ważniejsze dla dzieci jest poczucie bezpieczeństwa, które otrzymają od spokojnej mamy. Nad emocjami, złymi emocjami górę wziął rozsądek. Czy karmiąc gotową mieszanką jestem gorszą matką od innych kobiet? Zdecydowanie nie! Dla dziecka najważniejsze jest uczucie jakim go rodzic obdarza, niż to jakim sposobem dostarcza mu się pokarm. Karmiąc dziecko butelką również można otaczać go swoją bliskością i czułością. Przytulając do ciepłej skóry, tak aby mógł poczuć bicie serca. Tworzenie się wyjątkowej więzi między rodzicem a dzieckiem nie jest zarezerwowane jedynie dla mam karmiących naturalnie.

Żeby było wszystko jasne. Jak najbardziej popieram naturalne karmienie i gratuluję każdej kobiecie cierpliwości i wytrwałości (szczególnie tym, które na własnej piersi wykarmiły bliźnięta). Tym wpisem chcę przedstawić moje osobiste doświadczenia, które okazały się zniweczyć moje wcześniejsze plany. Wiem, że są kobiety, które z laktacją mają ogromny problem. I to z różnych przyczyn. Dają sobie wmówić, że robią krzywdę swojemu dziecku i przez to są matkami gorszego sortu. DLACZEGO przekazując tyle informacji w mediach na temat cudownego, naturalnego karmienia piersią, nie mówi się kompletnie nic o problemach jakie mogą się pojawić. Dlaczego nie mówi się o bólu fizycznym, który się z tym wiąże. Dlaczego nie pojawiają się w TV kobiety, które karmią mlekiem modyfikowanym i mogłyby wypowiedzieć się w tym zakresie.

Nie czuję się gorszą matką od większości kobiet, które karmią swoje dzieci piersią. Nie wstydzę się przyznać do tego, że podawałam dzieciom gotowe mieszanki! O zgrozo co dla niektórych. Wiem jedno. Od momentu narodzin daję  im to co najważniejsze – całą siebie. Całą swoją miłość i uwagę. Bez względu na jakim pokarmie dziecko się wychowa i tak będzie łączyła nas nierozerwalna i jedyna w swoim rodzaju więź.

Każda mama jest jedyna i wyjątkowa. Nie dajmy sobie wmówić, że istnieje jakikolwiek podział na mamy lepsze lub gorsze !!

JM

4 thoughts on “Nie karmiłam bliźniąt piersią – jestem gorszą matką ?

  1. O jak się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga 🙂 jestem mamą prawie 3 miesięcznych bliźniaków także chłopców. Jeszcze w ciąży dużo czytałam nt samych bliźniąt i ich karmienia. Oczywiście snułam wizję, że będę jedną z tych idealnych podwójnych mam, które bez problemu karmią piersią swoje pociechy. W ciąży już zaczął pojawiać mi się pokarm, także byłam przekonana, że się uda
    Kupiłam podwójny laktator i zaczęłam rozglądać się nawet za poduszką do równoczesnego karmienia maluchów.
    Po porodzie (cesarce) w szpitalu było całkiem obiecująco, miałam niewielką ilość pokarmu, ale położne zapewniały mnie, że laktacja się rozkręci, a do tego mam idealne sutki, także nic tylko karmić. Niestety mimo tygodnia spędzonego z dziećmi w szpitalu ilość pokarmu nie zwiększyła się. Piersi bolały, odciągałam regularnie i przystawiałam synków, jednak tych ml mleka było tak mało, że nie wystarczyłoby nawet dla jednego. W domu nadal walczyłam, jeszcze prawie miesiąc, bez efektu. Ciągle zmęczenie, niewyspanie, zajmowanie się dziećmi, kłótnie z mężem i brak wsparcia z jego strony, wszystko to sprawiło, że się poddałam. Moje dzieci od początku są karmione sztucznie, a tylko przez pierwszy miesiąc można powiedzieć, że w sposób mieszany.
    Mam z tego powodu spore wyrzuty sumienia, nie umiem im dać tego co dla nich najzdrowsze. Najgorsze są pytania i komentarze tych co nie mają bladego pojęcia o tym jak to jest być mamą bliźniaków. Potrafią tylko krytykować i jeszcze dobić swoim gadaniem. Dla mnie bardzo pocieszające były słowa otuchy mojej położnej i mojego ginekologa , którzy potrafili mnie wesprzeć i wytłumaczyć jakie to trudne i jako bliźniacza mama mam znacznie ciężej niż każda przeciętna kobieta.
    Dziękuję za Twój wpis, bardzo mi pomógł w pokonaniu w sobie tego bólu.
    Zaczynam czytać Twojego bloga z zaciekawieniem i myślę, że znajdę tu jeszcze nie jedną praktyczną podpowiedź jak radzić sobie z moimi skarbami:)

  2. Starszą córkę karmiłam piersią przez 20 miesięcy. Całą ciąże wierzyłam, że uda mi się też z bliźniakami. Jednak rzeczywistość i w moim przypadku była okrutna. Na to że karmię moje ukochane dzieci gotową mieszanką złożyło się wiele czynników i chociaż dzielnie walczyłam – miałam doświadczenie przy pierwszym dziecku! – poległam i nie mogę sobie z tym poradzić. Poczucie porażki i przekonanie że jestem złą matką….a przecież kocham moje dzieci nad życie.

    1. Aga, dajesz swoim dzieciom to co najważniejsze – całą siebie i swoją bezgraniczną miłość. Twój przypadek jest dowodem na to, że nie zawsze udaje się karmić piersią. Wiem jak to jest, kiedy bardzo chcesz karmić, a po drodze pojawia się wiele przeszkód, które niweczą wszystkie starania. Dlaczego o tym teraz piszę ? Ponieważ bardzo często sama spotykam się ze zdaniem typu: KAŻDA KOBIETA JEŚLI TYLKO BY CHCIAŁA TO BY PIERSIĄ KARMIŁA. Takie właśnie opinie są bardzo krzywdzące dla nas matek i pogłębiają w nas samych poczucie klęski. Nie jesteś złą mamą. Proszę, żebyś tak nie myślała. Podając mieszankę swoim dzieciom nie wyrządzasz im żadnej krzywdy. Trzymaj się dzielnie. Głowa do góry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.