Rozmaitości

Zabawy słowne dla dzieci.

Zabawy słowne dla dzieci.

Staram się uczyć swoich chłopców tego, że można zrobić coś z niczego. COŚ co sprawi radość, zainteresuje i sprawdzi się w zabawie. Zwykły karton, gazeta, czy rolki po papierze toaletowym to materiał do wykorzystania. Nie tylko firmowe klocki, czy nowy pojazd w garażu pod łóżkiem sprawia chłopcom frajdę. Z mojej codziennej obserwacji wynika, że bardziej cieszą i interesują się tym, co zrobią z naszą pomocą. Do takiego domowego tworzenia potrzebujemy niewiele: klej, nożyczki, taśmę, kolorowy papier.

Chcę podzielić się z Wami moimi-naszymi ulubionymi sposobami na zabawy, do których nie potrzeba niczego. Dzieci i rodzic. To wszystko, co konieczne. Nawet specjalnie wygospodarowany czas nie jest wymagany, ponieważ w zabawy słowne można bawić się z dziećmi w trakcie spaceru, podróży, czy podczas obowiązków domowych. Tak właśnie jest u nas. Najczęściej, kiedy robię coś w kuchni, a chłopcy chcą mi towarzyszyć. Wtedy zaczynamy nasze rozgrywki na słowa.

Zabawy słowne dla dzieci.

Zabawy słowne mają bardzo wiele zalet. Przede wszystkim są rewelacyjnym sposobem na wzbogacanie słownictwa u dzieci. Oprócz tego rozwijają wyobraźnię, ćwiczą koncentrację, logiczne myślenie, pobudzają kreatywność. Dostarczają masę śmiechu, bo pomysły dzieci są po prostu mistrzowskie.

Gdy wprowadzałam zabawy słowne (przed końcem 3 roku życia) największy problem chłopcy mieli nie ze zrozumieniem o co w tym wszystkim chodzi, ale z tym, aby czekać na swoją kolej przy podawaniu odpowiedzi. Zależało mi na tym, aby te zabawy nauczyły chłopców zasad, które są podstawą przy innych grach np. planszowych. Czekanie na swoją kolej, zrozumienie, że to teraz brat dostaje szansę na podanie odpowiedzi. Nie było to proste, tym bardziej, że Jasiu lubi być zawsze pierwszy, to od niego musi się zaczynać zabawa, to on chce być w centrum uwagi. Antek nie chcąc być tym „gorszym” walczy o swoją pozycję w braterskim związku i często dochodzi do zgrzytów.

Uważam, że forma zabaw słownych jest rewelacyjnym sposobem na tłumaczenie dzieciom, w moim przypadku bliźniakom, że każdy dostanie szansę na odpowiedź. Że należy poczekać na swoją kolej, bez nerwów i kłótni. Ja widzę ogromny postęp synów w tej kwestii.

Bez wątpienia najlepsza zabawa jest wtedy, kiedy wymyślam zagadkę, a chłopcy na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy odgadują o co chodzi lub co to jest. Wtedy jest najśmieszniej, każdy coś od siebie dopowiada, uzupełnia. Myślę jednak, że warto wykorzystać taką formę zabawy do uczenia dzieci pewnych reguł zachowań.

A teraz do konkretów.

Oto nasze ulubione zabawy słowne.

Co to za przedmiot?

To nasza pierwsza zabawa słowna, w którą zaczęliśmy się bawić. Wprowadziłam ją, gdy chłopcy jeszcze nie potrafili opisywać przedmiotów, ale ze zgadywaniem radzili sobie bez problemów. Na początku dla ułatwienia ograniczałam się do jednego pomieszczenia w domu. Wybierałam z niego jakiś przedmiot i opisywałam go np. jest okrągły, ma cyferki, dwie wskazówki, wisi na ścianie. Po czasie, kiedy zauważyłam, że zaczyna być za prosto zasady naszej gry uległy zmianie. Zaczęłam opisywać przedmioty, które znaleźć można w domu (bez ograniczania się do jednego pomieszczenia) i niekoniecznie te, które leżą na wierzchu, ale mogą być gdzieś schowane. Im większy problem z odgadnięciem, tym coraz więcej moich podpowiedzi.

Skojarzenia.

Zadawanie dzieciom krótkich pytań typu:

  • co jest miękkie?
  • co jest zimne?
  • co jest zielone?

Jeśli dzieci mają trudności z udzieleniem odpowiedzi, podpowiadam. Takie pytania można wymyślać w nieskończoność. Podstawą wszystkich zabaw słownych jest rozmowa z dzieckiem. Maluch nigdy nie zainteresuje się taką formą zabawy, jeśli zadamy mu jakieś pytanie i będziemy czekać, aż samo coś wymyśli. To chyba logiczne i nie muszę tego bardziej rozwijać 😉

Drugi pomysł na zabawę w skojarzenia jest trudniejszy. Sprawia on moim prawie 3,5 letnim synkom spore trudności, dlatego wybieram słowa dobrze im już znane, które kojarzą ze swojej codzienności. Zaczynam zabawę podając jedno słowo np. dom. Zadaniem chłopców jest wskazanie słów kojarzących się z domem. Nie tak dawno podali takie odpowiedzi: mama, tata, ściany. Wszystko się zgadza. Nie podlega to żadnej wątpliwości.

Proste zagadki.

Nie je, nie pije, a chodzi i żyje…Czy jest osoba, która nie kojarzy tej śmiesznej zagadki ze swojego dzieciństwa??

3,4 latkowi takich zagadek zadawać nie będziemy, ale mało skomplikowane, dostosowane do wieku jak najbardziej warto. Największym zainteresowaniem cieszą się u nas zagadki o zwierzątkach. Satysfakcja dziecka z rozwiązania zagadki jest ogromna. Radości i śmiechu co niemiara. Ogranicza nas jedynie własna wyobraźnia. Jeśli pomysłów na zagadki w głowie brak warto poszukać licznych przykładów w internecie.

Wspólne tworzenie opowieści.

W ostatnich tygodniach to jedna z naszych ulubionych form spędzania czasu przed zaśnięciem chłopców (nie tylko wtedy, ale w głównej mierze). Nadal czytanie jest na pierwszym miejscu, ale wspólne tworzenie opowieści to mega fajna opcja. A zaczęło się to stąd, że to ja bardzo często, gdy już światło było zgaszone opowiadałam Jasiowi i Antkowi jakąś błyskawiczną bajkę. W trakcie padało tyle pytań od chłopców, więc pewnego dnia postanowiłam odwrócić nasze role. Zazwyczaj Antoś zaczyna swoją opowieść słowami dawno temu, temu, a Jaś i ja coś dodajemy od siebie. Niesamowite historie z tego powstają. Prześmieszne, irracjonalne, wyjątkowe.

Spróbujcie z Waszymi dziećmi!

Czy do fajnej, rozwijającej, interesującej zabawy z dziećmi konieczne są modne, drogie gadżety z reklam telewizyjnych? Oczywiście, że nie. Liczy się pomysł. Bardzo prosty, dostępny od zaraz. I co niezwykle istotne dla portfela każdego rodzica – bez żadnych nakładów finansowych! Jeśli do tej pory nie bawiliście się ze swoimi dziećmi w gry słowne bardzo gorąco zachęcam, abyście spróbowali. W ich prostocie tkwi ogromna moc.

 

Pozdrowienia.

JM

3 thoughts on “Zabawy słowne dla dzieci.

  1. O tak, mój 7 latek uwielbia takie zgadywanki. Opisuję coś co widzę a on zgaduje. 3 letnia siostra też coraz częściej się dołącza. Syn jest juz „piszący” więc od jakiegoś czasu gramy w państwa – miasta. Kombinuje całkiem nieźle, ale ortografia póki co to masakra, co i rusz dostaję czkawki ze śmiechu 🙂

  2. Bardzo fajny wpis. Myślę, że będzie bardzo przydatny 🙂 Ja również gram z moimi dziećmi w podobne zabawy 🙂 Najwięcej śmiechu jest przy tworzeniu opowieści, kiedy jedna osoba zaczyna swój kawałek od słowa „na szczęście” a kolejna od „niestety”. Śmiechu co niemiara.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.