Odkrywany z dziećmi Śląsk. Palmiarnia w Gliwicach.
Za oknem jest jak jest. Prawdziwej zimy ze śniegiem i mrozikiem skrzypiącym pod butami ani widu, ani słychu. Sanki czekają w pełnej gotowości na białe szaleństwo, a tu przez większość czasu szaro, buro, ponuro. Nieciekawa ta pogoda. W weekend postanowiliśmy przenieść się w przyjemniejszy klimacik. Poczuliśmy się przez chwilę prawie jak na rodzinnych wakacjach pod palmami. Zabrakło jedynie plaży i napojów ze słomką. Było fajnie, rodzinnie, śmiesznie, ciekawie. Czyli tak, jak lubimy, choć nie były to wczasy na Malediwach, a wizyta w Palmiarni w Gliwicach.
Nasze postanowienie na ten rok…
Pewnie macie już dość wszystkich, którzy o postanowieniach mówią, piszą, a co gorsza Was o nie pytają. Tak na szybko wspomnę jedynie, że naszym rodzinnym postanowieniem na ten rok jest aktywne spędzanie czasu. A dokładniej założyliśmy sobie, że chcemy razem z dziećmi poznać to, co jest najbliżej nas. Nasz region. Odkrywać Śląsk. Nie planujemy żadnych dalekich wojaży, a jednodniowe wycieczki z chłopcami.
Miejsce warte odwiedzenia.
Palmiarnia położona w Parku Chopina podzielona jest na:
- pawilon roślin użytkowych
- pawilon roślin tropikalnych
- pawilon historyczny
- pawilon sukulentów
- pawilon akwarystyczny
Ze zwiedzaniem z dziećmi takich miejsc jest tak, że nie ma czasu, ani możliwości, aby stanąć w jednym miejscu i podziwiać dajmy na to ponad 100 letnie drzewko. Trzeba lecieć za chłopakami, aby czasem żadnych liści nie pourywały, lub jakiegoś ptaszka z klatki nie wypuściły. Nie no, tak źle to nie było, żadnych wpadek nie zaliczyliśmy. Ale wiadomą sprawą jest to, że trzyletnie dziecko nie będzie zainteresowane pochodzeniem drzewek, warunkami w jakich sobie roślinki rosną, czy rodzajami sukulentów. Tym interesowałam się ja – mama. Męska część wycieczki skupiła się na ptaszkach, żółwiach, wężach.
Hitem okazał się pawilon akwarystyczny, w którym spędziliśmy najwięcej czasu. W ciemnym pomieszczeniu są cztery ogromne akwaria, a w nich ryby reprezentujące różne wodne środowiska z całego Świata. Jakim przeżyciem dla Jasia i Antka było zobaczenie na żywo … rybki Nemo !! Antek od dawna śpi ze swoją malutką rybką Nemo, którą kiedyś znalazł w jajku niespodziance, a tu takie spotkanie oko w oko. Frajda niesamowita. Byli bardzo zainteresowani tym co widzą, zadawali dużo pytań. Ta część palmiarni z pewnością najbardziej przypadła im do gustu. Zatrzymywali się wszędzie tam, gdzie była woda – strumyczki, wodospady, małe jeziorka – to ich kręci, to ich fascynuje.
Informacje praktyczne.
- dla rodzin odwiedzających palmiarnię z małymi dziećmi – w toalecie przy wejściu przygotowane zostało osobne pomieszczenie z przewijakiem. To jest bardzo ważne.
- bilet normalny to koszt 10 zł
- za bilet rodzinny ( 2+2 ) zapłaciliśmy 20 zł
- na piętrze palmiarni znajduje się kawiarnia
- nasza zasada wyjazdów weekendowych jest taka, że wyjeżdżamy zawsze z domu z rana. Z doświadczenia już wiemy co dzieje się w takich miejscach w późniejszych godzinach. I tak właśnie było w tym przypadku. Około godziny 12, gdy już wychodziliśmy w palmiarni były już tłumy ludzi. Tak więc, jeśli chcesz odwiedzić to miejsce z dziećmi polecam przyjechać zaraz po otwarciu, lub w tygodniu.
Wizyta w palmiarni to taka namiastka egzotyki, chwilowe oderwanie od rzeczywistości. Jednak przede wszystkim to kolejna szansa na pokazanie dzieciom naszego Świata. Pięknego, zróżnicowanego, bogatego w kolory i zapachy. To nasze wspólne odkrywanie, które niezmiernie cieszy.
Mam dla Was kilka fotek z naszego niedzielnego wypadu. Nie jestem dobra w robieniu zdjęć, co zresztą widać, ale co nieco udało mi się uchwycić.
Przesyłam uściski.
Teraz czekamy na śnieg 🙂
JM
Lubię odwiedzać palmiarnie. W tej w Gliwicach jeszcze nie byłam. Jak tylko będę miała okazję to napewno ją odwiedzimy całą rodzinką 😉
Koniecznie tak zróbcie, bo warto ! Pozdrawiam 🙂
Świetny pomysł
Byliśmy tam ostatnio, przy okazji naszych odwiedzin w Gliwicach:)
Super miejsce, zwlaszcza teraz w zimie:)
Dokładnie tak. Można przenieść się w cieplejsze i sympatyczniejsze klimaty.