Początek mojego macierzyństwa nie był łatwy. Było ciężko i to bardzo. Narodziny pierwszego dziecka są w życiu każdego rodzica momentem przełomowym, wyjątkowym i trudnym zarazem. A co dopiero, gdy na świat przychodzi dwoje dzieci ? W czasie ciąży nastawiałam się na ciężkie początki, ale i tak nie mogłam przewidzieć tego, jak będzie wszystko wyglądało już na serio. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Spodziewałam się nieprzespanych nocy, dni na pełnych obrotach od rana do wieczora, jednoczesnego płaczu dzieci, kolek. Wiedziałam co może się dziać, ale nie wiedziałam jak ja to zniosę, na ile wystarczy mi sił. Życie pisze swoje scenariusze. Z perspektywy czasu uważam, że pierwszy miesiąc bycia mamą był najtrudniejszym okresem w moim życiu.
CHOROBA DZIECI
Styczeń 2015r. rozpoczął się od przeziębienia chłopców. Podczas wizyty u lekarza usłyszeliśmy, że płuca i oskrzela są czyste, ale trzeba uważnie obserwować dzieci. Zalecono inhalacje. Dwa dni później, kolejny raz udaliśmy się do lekarza – kaszel się nasilał. Lekarz wypisał natychmiastowe skierowanie do szpitala. Stan ich zdrowia w ciągu dwóch dni bardzo się pogorszył. Chłopcy mieli skończone 3 tygodnie, kiedy musieli być hospitalizowani. Antoś z zapaleniem płuc, Jasiu z ostrym zapaleniem oskrzeli.
TO MOJA WINA
Gdy lekarz rodzinny wypisywał skierowania do szpitala, ledwo powstrzymywałam łzy, żeby nie wybuchnąć płaczem w gabinecie. To przecież moja wina ! Coś na pewno zrobiłam źle, coś zaniedbałam, czegoś nie zauważyłam. To przeze mnie są teraz chore. Moje małe, dopiero co narodzone kruszynki cierpią przeze mnie ! Co ze mnie za matka, która doprowadza dzieci do takiego stanu. Dostawały za mało naturalnego pokarmu, przegrzewałam je, źle ubierałam, niepotrzebnie wietrzyłam pokój, a może woda w wanience była za zimna…. Sądziłam, że jak na początek nowego rozdziału w naszym życiu radzę sobie z opieką nad dziećmi. W tym momencie zdanie diametralnie zmieniłam. Pakując do szpitala rzeczy chłopców i swoje łzy po policzkach ciekły ciurkiem.
ODDZIAŁ DLA NOWORODKÓW
Przyjęcie na oddział trwało długo. Przydzielono nam salę dla noworodków. W tym dniu byliśmy tam tylko my. Nie było innych, małych pacjentów. Czekaliśmy na pierwsze badanie szpitalne kolejną godzinę. W międzyczasie pielęgniarki spisały wywiad środowiskowy i założyły chłopcom w główki wenflony. Ten widok ścisnął mi serce totalnie. Kolejny raz łez nie dało się powstrzymać. Serce matki bolało. Musiałam jednak wziąć się w garść, dla naszych Synów. Czekały nas trudne chwile w szpitalu.
NIECH PANI PRZEJDZIE SIĘ PO ODDZIALE
…..te właśnie słowa usłyszałam od jednego z lekarzy, który badał chłopców. Uświadomił mi, że choroby u tak małych dzieci, które nie mają jeszcze nabytej odporności zdarzają się często. Przede wszystkim rozwijają się błyskawicznie, szczególnie w okresie zimowym. Pamiętam słowa lekarza, kiedy pocieszał mnie, młodą niedoświadczoną matkę i zapewniał, że chłopcy szybko dojdą do zdrowia. I tak właśnie było. Z dnia na dzień następowała poprawa i po 5 dniach wróciliśmy do domu. Inni mali pacjenci szybko oddziału szpitalnego z pewnością nie opuścili. Gdy się widzi na własne oczy cierpienie dzieci i ich rodziców oraz słucha historii, które nie są fragmentem filmu czy rozdziałem książki, nasze własne problemy tracą na ważności. Następuje szybkie przefiltrowywanie tego, co wokół nas się dzieje.
TO TYLKO CHWILA
Choroba chłopców była dla mnie trudnym doświadczeniem. Dzięki Mężowi, który nie oceniał, nie krytykował, a wspierał i był podporą dałam radę. Był to moment, chwila, kiedy nic innego nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, aby chłopcy wyzdrowieli. Dla innych rodziców ta chwila nie trwa kilku dni, trwa dłużej, a nawet całe życie.
JM
Nie jestem w stanie udzielać żadnych porad, nie mogę oceniać i nie powinnam się mądrzyć. Nic nie wiadomo mi o byciu matką. Za to wiem dużo o byciu starszą siostrą, bo mam całe mnóstwo młodszego rodzeństwa. I pamiętam jak byłam młodsza, jak często wszyscy chorowaliśmy. Jeśli jedno złapało grypę, to zaraz wszyscy pozostali również mieli. Pamiętam jak całą gromadką jeździliśmy 8-osobowym samochodem do najbliższej przychodni i jak mama prowadziła nas za rękę do lekarza. Niestety, gdy jest się małą osóbką ma się bardzo niską odporność. Dopiero z wiekiem nabywamy ją, by później na starość z powrotem stracić.
Jestem pewna, że świetna z Pani Mama i że te Maluszki mają najcudowniejszą Mamę pod słońcem! Zachorowały, bo ich odporność jest słaba, ale Pani wytrwałość i opieka czyni Panią pięknym człowiekiem i dobrą Matką!
Pozdrawiam cieplutko, KINGA na Wieszaku 😉
Dziękuję za te słowa !! Pozdrawiam serdecznie !
Już sobie wyobrażam, jak będę płakać kiedy moja mała się pochoruje. Póki co, czyli przez dwa tygodnie, ze zdrowiem ok, tylko nie śpi za dobrze dopóki nie leży na rodzicu/ babci 😉 Ty to musiałaś mieć zabawę z dwoma… Podziwiam i pozdrawiam
(koleżanka z LO)
Mam nadzieję, że płakać nie będziesz, bo córcia będzie silna i zdrowa !! O kombinacjach związanych ze spaniem dzieci można książki pisać 🙂 Życzę dużo sił Koleżanko !! 🙂
Właśnie dziś się podałam, i wzięłam ja do łóżka. Dwa razy po godzinie snu! Ale boję się bardzo, bo malutka (prawie 3 kg). Jak to ja mówię, i tak warto :))
Kajtuś miał 23 dni kiedy usłyszałam od lekarki: „Ostre zapalenie nerek- natychmiastowe skierowanie do szpitala”. Reszta wyglądała dokładnie tak samo- łzy, obwinianie się, wenflon w główce i 8 nieprzespanych nocy w szpitalu… Początki bywają naprawdę ciężkie. Trudno napisać coś więcej…
Pozdrowienia dla Twoich silnych Maluszków i duuużo zdrowia na Nowy Rok!