Podobno, gdy rodzą się bliźniaki ubieranie ich jednakowo jest zjawiskiem jak najbardziej “normalnym”. Bo to przecież bliźniaki, to jakże mogłoby być inaczej.
Nie zapomnę nigdy tego momentu, gdy dowiedzieliśmy się z Mężem, że zostaniemy rodzicami dwóch Istotek. Gdy szok po-informacyjny minął zaczęliśmy (w żartach oczywiście) zastanawiać się nad tym, jak będziemy rozróżniać dzieci, gdy będą do siebie podobne jak kropka w kropkę. “Problem” rozwiązał się sam, ponieważ moja ciąża okazała się być dwujajową, a więc kwestię rozpoznawania własnych dzieci mieliśmy załatwioną. Wiedziałam, że jeśli nawet ubiorę chłopców tak samo to nikt nie będzie miał kłopotu ze wskazaniem, który to Jasiu, a który to Antoś. Uff.
Powracając do czasów wózkowych, a więc wtedy, gdy wybierałam się z dziećmi na spacery krótsze lub dłuższe podwójną bryką spotkałam się m.in z pytaniem dotyczącym ubierania chłopaków, ale za to formułowanym na dwa sposoby.
To bliźniaki? I nie ubierasz ich tak samo?
Jakoś to tak dziwnie. Z zasady podobno tak powinnam robić i wielkim zaskoczeniem okazywał się fakt, że jednak tak nie robię. A dlaczego nie chcesz ich ubierać jednakowo? Przecież dzieci wtedy tak słodko wyglądają…Fajnie, gdy mają takie same ubranka. Przynajmniej widać, że to bliźniaki i można się nimi pozachwycać. Tak jakby zachwyt nad dzieckiem wynikał jedynie z tego jak jest ubrane.
Ooo bliźniaki. Nie ubierasz ich tak samo, prawda?
Styl pytania retorycznego. Zaglądając do wózka odpowiedź nasuwała się sama. Z aprobatą i zrozumieniem dlaczego robię tak, a nie inaczej.
To jak to jest w końcu z ubieraniem moich chłopców?
Pewnie, że zdarzało mi się ubierać chłopców tak samo. Szczególnie wtedy, gdy byli niemowlakami. Jeśli już miałam w szafie identyczne ubranka to żal było ich nie wykorzystać. Byłoby ze mną coś nie tak, jeśli nowe rzeczy trzymałabym w szafie, a kupowałabym inne po to tylko, aby nie były takie same. Zdecydowaną większość podwójnych zestawów ciuszków chłopcy dostawali w prezencie od rodziny i znajomych. W pierwszych miesiącach życia Jasia i Antka przewinęło się przez nasz dom wielu gości, dzięki temu pieluch oraz ubranek mieliśmy pod dostatkiem. Skoro miałam to ubierałam, ale nigdy nie przywiązywałam to tego wielkiej wagi. Nie miało dla mnie dużego znaczenia, czy od stóp do głów ich stylówka będzie identyczna, bo to w końcu bliźniaki, czy jednak założę jednemu czapeczkę w kropki, a drugiemu w gwiazdki. Kwestię ubioru traktowałam na luzie. Jadąc do kogoś w odwiedziny, czy na rodzinną imprezę ubierałam chłopców w to co było w szafie. Proste.
Zupełnie inni.
Nie dość, że zupełnie inni z wyglądu, to i diametralnie różni z charakteru. Ich temperamenty dało się już wyczuć po kilku pierwszych dniach od porodu. Przyszli na świat z minutową różnicą czasu, razem dawali mi popalić mieszkając w brzuszku, ale to dwie zupełnie odrębne osobowości. Tak różni od siebie, że zakładanie tych samych ubrań stało się w pewnym momencie dla mnie takie dziwne i zwyczajnie niepotrzebne. O ile zdarzało mi się ubierać dzieci jednakowo, gdy byli maluszkami z prostych powodów wspomnianych powyżej, tak gdy podrośli i przy okazji wyrośli ze wszystkich ciuchowych prezentów nigdy więcej nie ubrałam ich identycznie. Nie czuję tego fenomenalnego “zjawiska”, że przy 3-latkach nadal to takie fajne. Nie chcę robić z nich na siłę klonów. Może gdyby chłopcy byli bliźniakami jednojajowymi miałabym inne nastawienie do sprawy?
Nie utrudniam sobie życia. Przy bliźniakach i tak jest ono troszkę bardziej zagmatwane niż przy jednym dziecku (tak delikatnie rzecz ujmując). Tak więc robiąc zakupy najczęściej przez internet kupuję jeden fason spodni, ale w różnych kolorach. Podobne koszulki, ale z innymi nadrukami. Zresztą nie przypominam sobie żadnej sytuacji, kiedy Jasiu chciał mieć takie samo ubranie jak Antek, czy odwrotnie. Chłopcom nigdy nie zależało na tym, aby być ubranym jak brat. I to jest właśnie fajne. Antek luzak, włoży wszystko co mu podam, lub już jako 3,5 latek sam sobie wybierze. Jasiu – może nie wybredny, ale ma swoje ulubione kolory i ukochane rzeczy. W czerwonych bluzach mógłby chodzić codziennie, w koszulce w roboty również.
Czy bliźniaki ubierać jednakowo?
Każdy rodzic robi tak jak mu pasuje. Każdy ma swoje zdanie na ten temat. Jeśli ja nie chcę ubierać teraz już 3,5 letnich dzieci identycznie, nie oznacza to, że będę innych rodziców bliźniąt do tego namawiać. Pewnie, że nie. Każdego szanuję i nie wtrącam się w nie swoje sprawy.
Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania na ten temat.
Dajcie znać w komentarzach co myślicie o jednakowym ubieraniu bliźniąt.
JantkowaMama
Nawet nie przyszłoby mi do głowy pytać mamy bliźniaków dlaczego nie ubiera ich tak samo;)
Ja z kolei dzieci nie mam w ogóle. Od zawsze jednak denerwował mnie ten “trend” ubierania bliźniaków tak samo. Przecież bliźniacy, mimo podobieństwa w wyglądzie, mają prawo do własnych, różniących się upodobań – jeden lubi niebieski, drugi woli zielony… Jedno dziecko jest spokojne, drugie pełne energii, bycie bliźniakiem nie ma tu nic do rzeczy. Usilne ubieranie tak samo jest po prostu… słabe.
Nasze córki mają 3 latka. Baardzo, bardzo sporadycznie ubierane są tak samo. Od początku i ubieraliśmy je inaczej. Mogą być te same ciuszki ale inne kolory. Ja również jestem zdania że to dwie odrębne osoby. Sa nie znoszę kiedy ktoś ma takie same ciuchy jak ja.
Mamy takie samo zdanie na ten temat, więc przybijam Tobie wirtualną piątkę 😉 Pozdrawiam Ciebie i córeczki.